Whisky Day Cracow – Edycja IV – 21.05.2022 r. – Forty Kleparz

Nie ukrywam, że chwilę mi zajęło napisanie tej relacji, ale jakoś wiecznie brakowało czasu, żeby spokojnie siąść do klawiatury komputera i napisać kilka słów.

No ale dość tłumaczenia się 😉 czas na opowieść o Whisky Day Cracow 2022.

Tym razem do Krakowa wybrałem się z „osobistym fotografem” a raczej kumplem, którego od dłuższego czasu zarażam whisky (jak widać dość skutecznie), a że przy okazji, lubi robić zdjęcia, to przynajmniej ja nie musiałem o tym myśleć 😉

Początek wyprawy to standardowo poranna kawa na rynku, potem jakieś jedzonko aby mieć dobry podkład do whisky i można było ruszyć w stronę bramy wejściowej Fortów Kleparz.

Już w kolejce do wejścia rozpoczęło się coś co można by w skrócie określić jako „przybij piątkę ze znajomymi ze świata whisky”. A pierwszą taką osobą była Ela znana wam z bloga WhisyEllla, z którą ostatnio miałem okazję spotkać się podczas prezentacji Glendronach 50yo.

Kolejka z minuty na minutę robiła się dłuższa, co tylko wzbudzało moją radość, że festiwal wciąż cieszy się popularnością.

W kasie odebrałem swoją opaskę wraz z kieliszkiem. Obsługa działała bardzo sprawnie, także myślę, że nikt nie miał żadnych problemów. Na wstępie zauważyłem też pewną nowość, czyli możliwość zakupu kieliszka festiwalowego (fajnie w przypadku gdy wydarzy się nieszczęście i kieliszek się zbije) a także pamiątkowej festiwalowej przypinki.

Ruszyliśmy dalej i od razu pierwsze zaskoczenie.

Zapewne pamiętacie z moich relacji jak wyglądał teren festiwalu w latach poprzednich. Tym razem wewnątrz fortów działo się sporo, ale na zewnątrz, wzdłuż murów działo się jeszcze więcej. Niesamowita przestrzeń z fantastycznych klimatem. Dało to dużo swobody zarówno wystawcom jak i nam, odwiedzającym festiwal. Oczywiście, ważna była też pogoda, ale ta na szczęście dopisała, mimo, że poranek był bardzo wietrzny i deszczowy, to w czasie festiwalu świeciło już przyjemnie słonko.

Pierwsze stanowisko festiwalowe jakie odwiedziłem nosiło numer 11 i to już taka trochę tradycja, że przygodę na krakowskim festiwalu zaczynam od Wild Turkey 😉 no cóż, mam sentyment do tego trunku a przy okazji każda szansa na rozmowę z Rafałem Nawrotem – Ambasadorem Wild Turkey jest dobra 😊 Przy okazji otwarliśmy nieco starszą wersję Wild Turkey i wznieśliśmy mały toast.

Co było dalej. Otóż w moim przypadku była to wizyta od stanowiska do stanowiska, aby przywitać się ze wszystkimi znajomymi ze świata whisky, których było w Krakowie wyjątkowo dużo. No ale o tym można by było napisać zupełnie inny wpis, a nie taki jest cel tej relacji. Więc pozwólcie, że przejdę do opisania festiwalu od strony „technicznej” tak aby informacje były przydatne dla wszystkich, którzy będą planowali wybrać się na kolejną odsłonę tegoż festiwalu.

Zapewne ciekawi Was „co było w cenie biletu?” i tutaj od razu Wam napiszę, że w cenie były podstawowe trunki, zazwyczaj edycje ogólnodostępne dla osób początkujących i zaczynających przygodę z whisky. Myślę, że na prawie każdym stanowisku była jedna otwarta butelka dla osób, którzy nie chcą wydawać więcej pieniędzy niż te które wydali na bilet. Zadaję sobie sprawę, że nie wszyscy muszą szukać czegoś wyszukanego na tego typu festiwalu, więc jeśli przyszli się po prostu „rozerwać i zabawić” to na pewno coś do kieliszka zostało im wlane w cenie biletu.

Ja jednak już dawno zmieniłem podejście festiwalowe i zdecydowanie liczy się dla mnie przede wszystkim jakość trunków ponad ilość wypitych kieliszków, bo uwierzcie mi, szkoda kończyć tego typu imprezę ledwo stojąc na nogach 😉 Celebrowanie whisky smakuje znacznie lepiej niż jej picie w dużych ilościach 😊

No ale o konkretach miało być.

Zatem gdzie najlepiej można było wydać festiwalowe kupony?

Miejsc było naprawdę wiele ale zacznę od tych, które miło mnie zaskoczyły selekcją lub cenami.

Świetnie wycenione trunki były na stanowisku chłopaków z grupy Bourbon Lovers, nie tylko można było tam spróbować całej gamy bourbonów, które niekoniecznie znajdują się w każdym hipermarkecie, ale przede wszystkim pogadać z osobami, od których na kilometr wyczuwalna była pasja do tego co robią. Zatem większość dramów była tam w świetnych cenach i szczerze żałuję, że nie mogłem spróbować więcej.

Tuż obok znajdowało się kolejne „alternatywne”  stanowisko reprezentujące krakowski sklep Whisky Experience. Tutaj również ceny były bardzo przystępne i selekcja butelek co prawda mniejsza ale równie ciekawa. Bardzo mnie ucieszyła otwartość organizatorów na stoiska, które nie reprezentują konkretnego brandu, a prowadzone są przez miłośników whisky.

Kolejnym miejscem na mapie, które powinno być oznaczone jako „must see”, było stoisko Whisky Team, gdzie stół jak zwykle wypełniony był po brzegi fantastycznymi trunkami. Tutaj gwarantuję, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Podobnie wspaniałą selekcję znaleźć można było również na stanowisku Scotland Yard. Niestety nie miałem okazji tym razem nic konkretnie spróbować, ale było tam sporo interesujących pozycji.

Opisane powyżej stoiska, były prowadzone przez pasjonatów i tam nie było ograniczenia co do marek whisky. Jednak nie byłoby festiwalu whisky bez stoisk oficjalnych brandów, które zawsze starają się pokazać pełne portfolio butelek dostępnych na Polskim rynku, ale równie często zaskakują ciekawymi edycjami whisky, które co prawda pojawiły się oficjalnie na polskim rynku, ale w niewielkich ilościach.

Zatem można tam spróbować podstawowych i nieco starszych edycja, a także tych rocznikowych z jednej beczki.

To po kolei.

Na pewno warto było zaglądnąć na stoisko M&P, gdzie można było spróbować np. Izraelskiej whisky z destylarni Milk & Honey, szwedzkiej Spirit of Hven czy też sporego portfolio whisky szkockiej z GlenAllachie, Glen Scotia na czele. Oczywiście butelek i marek było znacznie więcej, więc spokojnie można było coś wybrać w dobrej cenie.

Kolejnym ciekawym miejscem było stanowisko Vininova pod dowództwem Mikołaja Rzeźnika. Tam można było spróbować nowości na polskim rynku czyli irlandzkiej whiskey Dingle o której już sporo pisałem na blogu, ale także można było spróbować whisky Tamdhu, Glengoyne, Smokehead czy rumów Fouraquare.

Na stoisku ANKA Wines miałem okazję spróbować 22-letniej whisky grain z destylarni Invergordon, czy też ciekawej 13-letniej Glenburgie, ale również i tu znaleźć można było kilka innych ciekawych trunków do degustacji.

Oczywiście warto było odwiedzić stanowisko Loży Dżentelmenów gdzie można było degustować oficjalną festiwalową whisky WDC 2022,  którą była młoda, żywiołowa i bardzo smaczna 8-letnia Bunnahabhain w wersji dymnej zabutelkowana jako Rambler Stories – Smok Wawelski. Na stoisku było również sporo innych butelek z selekcji Artura Brzychcy, także też nudzić się nie można było.

Opisywane powyżej stoiska znajdowały się wewnątrz fortów i oczywiście wspomniałem tylko kilka tych które odwiedziłem. Wewnątrz można było spróbować jeszcze wódek od Drake, Jakob Haberfeld czy też Podole Wielkie. Na stoisku Wolf&Oak, można było zapoznać się z portfolio Veles, czyli kukurydzianych destylatów finiszowanych w różnych typach beczek w Polsce, a także spróbować irlandzkiej whiskey spod znaku Legacy. Było też kilka miejsc, których nie udało mi się ostatecznie odwiedzić, a wiem, że można tam było ponownie znaleźć fajne whisky, choćby takim miejscem było stanowisko The Single Cask czy Bestwhiskymarket. Może następnym razem się uda.

Wychodząc na zewnątrz, czy też „na pole” jak to się u nas w Małopolsce mówi 😉 można było rozpocząć małe tournée bo wielkich brandach znanych nam chyba wszystkim.

Oczywiście niezawodny Adam Frankowski dzielnie pilnował i dzielił się swoją wiedzą na stanowisku Brown Forman, gdzie można było spróbować zarówno szkockich whisky takich jak The Glendronach, Benriach czy Glenglassaugh, ale także bourbona Woodford Reserve. Tutaj udało mi się zamoczyć usta w kieliszku z 10 letnią edycją Glendronach destylowaną w 2009 roku a dojrzewającą w beczce po Pedro Ximenez.

Kolejnym miejscem które odwiedził chyba każdy na festiwalu było stoisko Diageo dowodzone przez Bartosza Ziembaczewskiego. Portfolio Diageo chyba nie trzeba przedstawiać nikomu. Mogliśmy spróbować tam edycji podstawowych ale także rarytasów jak wspaniałą 40-letnią whisky single grain The Cally czy fantastyczną edycję Johnnie Walker Blue Label Ghost and Rare Port Ellen.

Tuż obok Diageo znajdowało się spore stanowisko wypełnione whisky Glenfiddich, Balvenie, Grant’s czy Tullamore Dew. Spora selekcja Grant’sów dla początkujących adeptów whisky, a także fajne podstawowe whisky na początek przygody z single maltami.

Właściwie naprzeciwko, kolejne interesujące stoisko gdzie królowała whisky Aberfeldy i blend Dewar’s, którego można było spróbować w kilku odsłonach z ich 8-letnich wersji finiszowanych w różnych typach beczek –  po porto, po karaibskim rumie czy też nowość na festiwalu czyli edycja finiszowana w beczkach z japońskiego dębu Mizunara. Jednym słowem początkujący jak i ten bardziej ciekawski znalazł tam na pewno coś dla siebie.

Oczywiście nie można zapomnieć też od stoisku Bruichladdich, gdzie można było spróbować obecnie dostępnych edycji na Polskim rynku, czy też stoisku mojej ukochanej Highland Park, które co prawda w tym roku było nieco ubogie, ale była tam nowa 15-stka, która z tego co wiem, przypadła wielu do gustu tak jak i mi.

Nie udało mi się odwiedzić stoiska Pinot, a w swoim portfolio mają kilka ciekawych whisky, takich jak choćby angielska Cotswolds, no ale jak dobrze wiecie, nie da się zrobić wszystkiego co się planuje, w tak krótkim czasie. A wyjątkowo tym razem, mogłem na festiwalu spędzić zaledwie 6 godzin.

Zbliżając się ku podsumowaniu, napiszę jeszcze o jednym przystanku na festiwalowej mapie.

Czyli stoisku grupy Idziemy na Whisky a przede wszystkim miejscu w którym można było spotkać i porozmawiać z Rajmundem Matuszkiewiczem, autorem książki „Droga Whisky”, którą można było zarezerwować na festiwalu. Ja swój egzemplarz już zakupiłem na Silesian Whisky Fest, ale jak zawsze rozmowa z Rajmundem była samą przyjemnością. Polecam książkę mimo, że jej jeszcze nie czytałem 😉 ale szczerze wierzę, że będę ukontentowany. Jeśli macie ochotę ją nabyć, podrzucam Wam link: https://drogawhisky.pl/

Podsumowując:

Oczywiście oprócz stoisk były jeszcze zajęcia master class w ilości 6 sztuk, niestety tym razem się na nie nie wybrałem więc nie mogę wydać na ich temat opinii.

Same festiwal oceniam bardzo pozytywnie, przede wszystkim za wspaniałą lokalizację i klimat. Spotkałem bardzo dużo znajomych, spędziłem przemiło czas na rozmowach i momentami zapominałem nawet, że mam pusty kieliszek.

Cały czas się zastanawiam czy było na co narzekać i pewno było, ale ja tego nie miałem okazji doświadczyć. Każdy wybiera się na taki festiwal w innym celu. Mam nadzieję, że jednak każdemu z nas zależy na tym aby spróbować dobrej whisky i porozmawiać z dobrymi ludźmi. A tu nie brakowało ani jednego ani drugiego.

Jestem na tym festiwalu od samego początku i widzę progres jaki został zrobiony. Wiem też jednak, że ta edycja mogłaby być jeszcze lepsza i na pewno organizatorzy o to by zadbali gdyby nie sytuacja jaka panuje na świecie. Biorąc pod uwagę możliwości i tak dokonali czegoś fantastycznego, a festiwal będę wspominał z uśmiechem na twarzy.

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji odwiedzić Krakowa i Whisky Day Cracow, to zróbcie to, nie pożałujecie.

#PS

#WhiskyDayCracow#FortyKleparz#FestiwalWhisky#Relacja

Dodaj komentarz

Start a Blog at WordPress.com.

Up ↑