Pawlina 66 Tennessee Whiskey Sour Mash Small Batch – 40% vol.

Dawno nie było kolaboracji na blogu, zatem dzisiaj „wyjątkowa” 😉 recenzja dwóch redaktorów.

Tomek – #Barbarian i Piotrek – #PS

Zaczynamy 😉

Tomek: Po bourbony sięgam zazwyczaj w dwóch porach roku, mroźną zimą i gorącym latem. Zimą do kieliszka trafiają cięższe pozycje, szczególnie te barrel proof. Latem wybieram lżejsze pozycje, nie będę ukrywał, że szczególnie te, które dobrze komponują się z lodem 😉

Tak wiem, dzisiaj nie będziemy rozmawiać o bourbonie. Puryści od razu by mi zwrócili uwagę, przecież to nie żaden bourbon tylko Tennessee Whiskey. Stan Tennessee też mógłby strzelić focha, bo ich whiskey to jeden z dziesięciu największych produktów eksportowych z ich stanu!

Piotrek: To może trochę historii i szczegółów?

Tomek: W 1941 roku amerykański Kongres uznał Tennessee Whiskey za oddzielną kategorię alkoholu obok bourbonu i żytniej whiskey (Rye). Jednak jej receptura i maturacja nie różni się niczym od tej znanej z bourbonów. Różnica jest w procesie produkcji a właściwie w jednym jej elemencie. Zanim destylat spocznie w świeżych dębowych beczkach na czas maturacji, musi zostać poddany filtracji. Filtracja polega na przepuszczeniu destylatu przez około 3 metrowe warstwy węgla drzewnego powstałego z klonu cukrowego. Za ojca tej metody, uznaje się oficjalnie Alfreda Eatona, który zaczął ją stosować już w 1825 roku. Proces ten obecnie nazywany jest Lincoln County Process.

Czyli w tym tkwi cała różnica 😉

Znamy też przypadki filtracji poza stanem Tennessee, np. Longbranch z destylarni Wild Turkey, który jest filtrowany aż dwukrotnie.

Piotrek: Dodam, że podczas pierwszej filtracji wykorzystano biały dąb amerykański, w drugiej zaś karłowaty dąb teksański… ale to tylko taka ciekawostka.

Tomek: Co wiemy natomiast o Pawlina Tennessee Whiskey?

Piotrek: Whiskey została wyprodukowana na bazie mieszanki zbóż, w której 80% stanowiła kukurydza, 10% żyto i 10% słodowany jęczmień. Przed przelaniem do beczek destylat został poddany filtracji przez węgiel drzewny otrzymywany z klonu cukrowego. Proces ten zwany jest jako Lincoln County Process. Whiskey dojrzewała w beczkach z amerykańskiego dębu, które zostały mocno wypalone do poziomu nr 4.

Do zabutelkowania pierwszej edycji przeznaczono 66 beczek. Jest to liczba, która jednocześnie nawiązuje do roku 1966 – roku urodzin założyciela firmy M&P Mirosława Pawliny.

Tomek: Zanim zanurzę nos w kieliszku, Piotrek powiedz mi, co widzisz na etykiecie?

Piotrek: Paw…

Tomek: A na czym siedzi paw?

Piotrek: Na linie?

Tomek: Bingo, no to mamy rebus rozwiązany, chociaż nad obrazkiem już ktoś go rozwiązał 😉

No to czas na moje pierwsze wrażenie zapachowe. Zanurzam nos w kieliszku. Jest karmelowo, owocowo, creme brulee, dębina i lekka pikantność imbirowo-cynamonowa.

Piotrek kontynuuj:

No dobrze, bez wątpienia wyczuwalne są tutaj nuty kukurydzy a właściwie takiego popcornu z dodatkiem masła. Jest sporo słodyczy, choć przełamana jest lekko pikantnymi nutami i zwęgloną dębiną. Dość solidne są też nuty beczkowe, ale tuż obok nich odnajduję owoce w syropie, a przede wszystkim brzoskwinie. Idąc dalej, wyczuwalne są nuty waniliowe, raz będzie to serek waniliowy a innym razem budyń. Gdy chwilę pooddycha, pojawiają się płatki śniadaniowe z dodatkiem miodu a także syropu klonowego. Robi się także nieco słodsza. Przypomina cukierki owocowe z sokiem, kandyzowane owoce (skórki pomarańczy, cytryny), a także odrobinę kandyzowanego imbiru (lub imbiru z cukrem). Na koniec, pojawiają się jeszcze jabłka z cynamonem.

Tomek: Jak zwykle pięknie to opisałeś. Wszystko prawda, to teraz zanurzam dzioba 🙂

Stonowana słodycz. Karmel łączy się z dębiną, a raczej mocno zwęgloną dębiną. Trochę miodu, wiśnie w syropie, wata cukrowa i lekka pikantność z cynamonem. Proszę kontynuuj.

Piotrek: Jak na moje podniebienie to jest słodko 😉 Ponownie na start otrzymałem solidną dawkę kukurydzy, popcornu, masła i karmelu. Na powiedzmy drugim planie pojawiają się nuty drzewne, zwęglona dębina, węgiel drzewny. Właściwie tuż obok wyczuwalne są owoce w syropie, dojrzałe banany, serek brzoskwiniowo-waniliowy, morele a także mus gruszkowy. Alkohol nie jest zbyt natarczywy, ale związane jest to zapewne z niską mocą trunku i poczuciem lekkiego rozwodnienia.

Gdzieś daleko w tle wyczuwalna jest lekka pieprzność, nuty cynamonu. Z czasem staje się odrobinę wytrawniejsza, przyzwyczajamy się do słodyczy i do jej łagodności. Jest zbalansowana i bardzo łatwa w konsumpcji. Na koniec otrzymałem jeszcze pomarańcze z goździkami i nuty wiśni (syropu wiśniowego).

Jeśli chodzi zaś o finisz, to tutaj dominują nuty zwęglonej dębiny i skórek owoców. Są obierki z jabłek, skórki pomarańczy, ale także nieco goździków, ziół i cynamonu. Alkohol jest wciąż dobrze zintegrowany i zupełnie nie razi. Jest gładka i łatwo pijalna.

Tomek: Dla mnie jest lekko, miło i przyjemnie, chociaż muszę przyznać, że wybieram bardziej zapach, więcej się tam dzieje. Chociaż w smaku jest właśnie tym trunkiem na lato o którym wspominałem we wstępie.

Piotrek: Powiem Ci, że ja chyba jestem gdzieś na rozdrożu, bo zarówno aromat jak i smak ma swoje mocne punkty ale jako całokształt po prostu wygrywa balans, lekkość i może nie tyle co prostota, a łatwość w konsumpcji. W mojej ocenie, zdecydowanie nie jest to whiskey do kontemplacji, czy też chowania w zakamarkach szafy. To butelka do picia podczas spotkań towarzyskich, na lodzie w ciepły dzień, czy też podczas wieczornego seansu filmowego.  No właśnie, a jak z dodatkiem lodu?

Tomek: No tak… Skoro powiedziałem A to muszę teraz powiedzieć B, czyli szklaneczka plus lód i uzupełniamy whiskey. Jest……………..tak jak myślałem 😉 Wszystko się zgadza. Zabieram butelkę na łono natury, będzie się dobrze sprawdzać w to upalne lato 🙂

#Barbarian#PS

M&P Alkohole Wina Cygara Mirosław Pawlina Mariusz Masiak

#Pawlina #Tennessee #Whiskey #SourMash #SmallBatch #MP #Recenzja #Review #WhiskyTasting #WhiskyMyLife #WML

Dodaj komentarz

Start a Blog at WordPress.com.

Up ↑