Torabhaig Cnoc Na Moine Single Malt Scotch Whisky – 46% vol.

Scroll down for the English Version

Czas na czwartą już recenzję whisky z destylarni Torabhaig.

Po edycji Inauguracyjnej, dwóch wersjach Allt Gleann (w mocy 46% i w mocy 61,1%, tak zwanej Batch Strength), w marcu 2024 roku, na rynku pojawiła się edycja Cnoc Na Moine.

Whisky ta została wydestylowana ze słodu jęczmiennego odmiany Concerto z zawartością fenoli w ziarnie ok. 78.4 PPM. Co istotne, destylarnia podaje również, że w finalnym produkcie, czyli naszej whisky, mamy zawartość fenoli na poziomie 19.7 PPM.

Do fermentacji wykorzystano drożdże Pinnacle oraz Anchor. Destylaty dojrzewały w beczkach po bourbonie wykonanych z amerykańskiego dębu oraz w beczkach z amerykańskiego dębu po hiszpańskich winach – sherry Oloroso oraz Pedro Ximenez. Została zabutelkowana z mocą 46% vol., bez filtracji na zimno i w naturalnym kolorze.

Cnoc Na Moine oznacza „The Hill of Peat” czyli wzgórze torfowe.

Sprawdźmy jak smakuje:

Nos: intensywny, lotny, sporo nut morskich, sól łącząca się ze słodyczą, wyraźne (ale nie dominujące) nuty sherry, BBQ, marynowane mięso na grilla, nieco octu, nuty skórzane, ziemiste, dym z grilla, sporo czerwonych i ciemnych owoców, czerwone porzeczki, żurawina, wędzony ser, nuty mineralne, dość świeża, nuty wiśni, czereśnie, wędzona śliwka, zadymione truskawki, kompot owocowy z lekkim dymem, z czasem więcej słodyczy, mandarynki, mokre kamienie, gumka do mazania, orzechy, bekon

Smak: ziemisty torf, popiół, dym, nieco rozgrzewa, skóra, zwęglona dębina, mocno wędzony słód, dość wytrawna, słona, gorzka czekolada, herbata lapsang sauchong, mięso w sosie BBQ, słodkie akcenty tłumione goryczką, śliwki, truskawki, wiśnie, żurawina, pieprz, ocet balsamiczny, przyprawy, drewno cedrowe, cygaro, marynowane owoce, kompot owocowy, oleista, tytoń, siano, czarne porzeczki, jagody, węgiel drzewny, ser wędzony

Finisz: dębina, sól, ziemia, skóra, popiół, skórki owoców, gorzkie owoce, cytrusy, pieprz, gorzkie pomarańcze

Oh… jak ja się cieszę, że aromat nie jest zdominowany przez beczki po sherry. Bez problemu wyczuwamy destylat dojrzewający w beczkach po bourbonie, który uzupełniany jest systematycznie przez dodatkowe nuty z beczek po sherry. Whisky jest lotna, a aromat jest intensywny. Mamy sporo słodyczy połączonej z nutami morskimi, dymem wędzarniczym i nutami soli. Mamy tutaj wyraźne nuty bekonu czy też mięsa marynowanego w sosie BBQ. Następnie pojawiają się nuty bardziej skórzane, ziemiste, nieco popiołowe. Mamy dym z grilla lub ogniska. Nie brakuje również nut owocowych, tym razem pojawiają się nuty żurawiny (z wędzonym serkiem), czerwonej porzeczki oraz nieco jagód. Whisky jest świeża, momentami nieco mineralna. Dalej otrzymujemy zadymiony kompot z owoców, ale zupełnie nie przypominający suszone wędzone owoce. Są to bardziej truskawki, wiśnie i czereśnie, które otula dym. Mamy także zapach mokrych kamieni porośniętych mchem lub wodorostami. Gdzieś jeszcze przebija się nuta gumki do mazania, mandarynek oraz nieco orzechów. Wracając do niej po chwili, pojawiają się jeszcze nuty octowe.

W smaku początkowo dominują nuty ziemisto-popiołowe, zwęglona dębina oraz dym z dogasającego ogniska. Nie brakuje także nut skórzanych oraz posmaku wędzonego słodu jęczmiennego. Owocowe, nawet dość słodkie nuty walczą tutaj z generalną wytrawnością. Ponownie na myśl przychodzi dość słodki sos BBQ, marynata do mięsa z grilla, która przełamana jest goryczką dębu. Mamy nuty gorzkiej czekolady z dodatkiem suszonych śliwek, truskawek, wiśni i żurawiny. Powraca posmak octu balsamicznego oraz pojawia się nieco więcej przypraw. Słodkie akcenty z czasem są co raz bardziej przykrywane przez te bardziej goryczkowe i wytrawniejsze. Odnajduję w niej jeszcze wyraźne nuty tytoniu, cedru, cygara oraz wyraźnie dymną nutę herbaty lapsang sauchong. Jest też sporo wilgotnego drewna. Bez wątpienia, beczki po sherry dodały tutaj złożoności, bez jakiejkolwiek dominacji. Aaa i byłbym zapomniał, sporo jest też tutaj nut soli, a gdzieś w tle wraca wędzony ser.

Finisz mógłby być nieco dłuższy, choć i tak pozostaje z nami przez kilka minut. Mamy w nim sporo dębiny, nut soli oraz nut ziemistych. Nie daje o sobie zapomnieć również nuta skórzana, posmak popiołu i pieprzu. Gdzieś jeszcze zaznaczają się skórki cytrusów, głównie pomarańczy.

Podsumowując, Torabhaig Cnoc Na Moine Single Malt Scotch Whisky, to kolejna whisky z tej destylarni w której po pierwsze widać progres a po drugi pomysł. Podkreślę raz jeszcze, bardzo się cieszę, że nie mamy tutaj do czynienia z młodą whisky, która całkowicie została zdominowana przez beczki po sherry. Cieszę się, że postanowiono tutaj zmieszać ze sobą destylaty z różnych beczek, bo dzięki temu zachowano charakter poprzednich edycji a tylko podkręcono ją nieco o te nuty z beczek po sherry. Wszystko gra tu ze sobą jak należy, nie ma w niej nic co mogłoby wyraźnie odrzucać. Jak na tak młody wiek, ponownie osiągnięto tutaj nie tylko balans ale także przyzwoitą złożoność, ukrywając całkiem nieźle młody destylat. Jednym słowem, wszystko idzie w dobrą stronę. A jeśli nadal będzie tak szło, to myślę, że ta destylarnia jeszcze sporo namiesza na rynku whisky… Taliskerze…bój się 😉

Dystrybucja w Polsce: CERVILLE INVESTMENTS Sp. z o.o. – https://cerville.com.pl/

English Version:

It’s time for the fourth review of whisky from the Torabhaig distillery.

After the Inaugural Edition, two versions of Allt Gleann (46% strength and 61.1% strength, so-called Batch Strength), in March 2024, the Cnoc Na Moine edition appeared on the market.

This whisky was distilled from barley malt of the Concerto variety with a phenol content in the grain of approximately 78.4 PPM. Importantly, the distillery also states that the final product, i.e. our whisky, has a phenol content of 19.7 PPM.

Pinnacle and Anchor yeast were used for fermentation. The distillates were matured in bourbon casks made of American oak and in American oak casks which previously held Spanish wines – Oloroso sherry and Pedro Ximenez sherry. It was bottled at 46% vol., without chill filtration and in natural colour.

Cnoc Na Moine means „The Hill of Peat”.

Let’s try it:

Nose: intense, volatile, a lot of maritime notes, salt combined with sweetness, clear (but not dominant) notes of sherry, BBQ, marinated grilled meat, a bit of vinegar, leather, earthy notes, grilled smoke, a lot of red and dark fruits, red currants, cranberries, smoked cheese, mineral notes, quite fresh, cherries, smoked plum, smoky strawberries, fruit compote with light smoke, more sweetness over time, tangerines, wet stones, eraser, nuts, bacon

Taste: earthy peat, ash, smoke, slightly warms, leather, charred oak, heavily smoked malt, quite dry, salty, dark chocolate, lapsang sauchong tea, meat in BBQ sauce, sweet accents suppressed by bitterness, plums, strawberries, cherries, cranberries, pepper, balsamic vinegar, spices, cedar wood, cigar, pickled fruit, fruit compote, oily, tobacco, hay, blackcurrants, berries, charcoal, smoked cheese

Finish: oak, salt, earth, leather, ash, fruit peels, bitter fruits, citrus, pepper, bitter orange

Oh… I’m so glad that the aroma is not dominated by sherry casks. We can easily smell the distillate matured in bourbon barrels, which is systematically complemented by additional notes from sherry casks. The whisky is volatile and the aroma is intense. We have a lot of sweetness combined with maritime notes, smoke and salt notes. There are clear notes of bacon or meat marinated in BBQ sauce here. Then more leathery, earthy, slightly ashy notes appear. We have smoke from a barbecue or bonfire. There are also fruity notes, this time there are notes of cranberry (with smoked cheese), red currant and some blueberries. The whisky is fresh, sometimes a bit mineral. Next we get a smoky fruit compote, but it doesn’t resemble dried smoked fruit at all. These are more like strawberries, cherries that are enveloped in smoke. We also have the aroma of wet stones covered with moss or seaweed. There’s still a note of eraser, tangerines and a bit of nuts. Coming back to it after a while, vinegar notes still appear.

The taste is initially dominated by earthy and ashy notes, charred oak and smoke from a dying fire. There are also leather notes and an aftertaste of smoked barley malt. Fruity, even quite sweet notes here fight against the general dryness. Once again, a rather sweet BBQ sauce comes to mind, a marinade for grilled meat, offset by the bitterness of oak. We have notes of dark chocolate with the addition of prunes, strawberries, cherries and cranberries. The taste of balsamic vinegar returns and a bit more spice appears. Over time, sweet accents are increasingly covered by more bitter and dry ones. I also find clear notes of tobacco, cedar, cigar and a clearly smoky note of lapsang sauchong tea. There is also a lot of damp wood. Without a doubt, the sherry casks added complexity here, without being dominant at all. Oh, and I almost forgot, there are also a lot of notes of salt here, and smoked cheese comes back somewhere in the background.

The finish could be a bit longer, but it still stays with us for a few minutes. There is a lot of oak, salt and earthy notes. The leather note and the aftertaste of ash and pepper are also unforgettable. There are still some citrus peels, mainly oranges.

To sum up, Torabhaig Cnoc Na Moine Single Malt Scotch Whisky is another whisky from this distillery which, firstly, shows progress and secondly, an idea. I will emphasize once again, I am very glad that we are not dealing here with a young whisky that has been completely dominated by sherry casks. I’m glad that it was decided to mix distillates from different casks together, because thanks to this the character of the previous editions was preserved, but it was only slightly enhanced by the notes from the sherry casks. Everything fits together as it should, there is nothing in it that could be clearly repulsive. Considering such a young age, it has again achieved not only balance but also decent complexity, hiding the young distillate quite well. In a word, everything is going in the right direction. And if it continues like this, I think this distillery will make a lot of noise on the whisky market… Talisker… be afraid 😉